reklama reklama
usuń na 24h reklama
menu ligowe
Archiwum
poziomy rozgrywek
aktualnośći
aktualnośći
Rozgrywki
Statystyki
Futbol.tv
turnieje
Wywiady
SOCCA CUP
Galeria
1 Liga
2 Liga
3 Liga
4 Liga
5 liga
ID
Godzina
Gospodarz
Wynik
Gość
Raport
1
15:30
( 2 : 9 )
4 : 15
Raport

W ramach 9. kolejki 4. ligi Toyota Łódź zmierzyła się z Toyotą Zduńską Wolą. Mimo że wielu spodziewało się, że to właśnie ekipa ze Zduńskiej Woli rozgromi rywali, początek meczu przyniósł niespodziewane trudności. Zduńska Wola straciła bramkę i miała problemy z wyrównaniem wyniku. Jednak doświadczenie tej drużyny wzięło górę, i pewnie zdołali rozwiązać worek z bramkami, co do przerwy dało im siedmiobramkową przewagę.

Po przerwie widzieliśmy już tylko dominację ekipy Jarosława Wołkowicza. Mimo że wiele osób spekulowało na ich wygraną, początek meczu pokazał, że nie będzie to takie proste. Zduńska Wola musiała zmierzyć się z niespodziewanymi trudnościami, ale ostatecznie zdołali przejąć kontrolę nad spotkaniem.

Spotkanie rozpoczęło się dynamicznie, a obie drużyny od pierwszych minut walczyły o dominację na boisku. Toyota Łódź starała się narzucić swoje tempo gry, jednak Zduńska Wola szybko przejęła inicjatywę. Strata bramki na początku meczu mogła zachęcić mniej doświadczoną drużynę, ale Zduńska Wola pokazała, że potrafi radzić sobie w trudnych sytuacjach.

W pierwszej połowie meczu Toyota Zduńska Wola zdobyła kilka bramek, co pozwoliło im na komfortowe prowadzenie. Toyota Łódź próbowała odpowiedzieć, jednak ich ataki były skutecznie neutralizowane przez solidną obronę rywali. W drugiej połowie drużyna Jarosława Wołkowicza kontynuowała swoją dominację, nie pozwalając przeciwnikom na rozwinięcie skrzydeł.

Mimo początkowych trudności, Zduńska Wola zdołała pokazać swoją siłę i doświadczenie, co pozwoliło im na pewne zwycięstwo. Ich pewna gra i skuteczność w ataku były kluczowe w tym meczu.

2
18:00
( 3 : 7 )
6 : 7
Raport

Każda seria kiedyś się kończy. To właśnie najbardziej chcieli tego wieczoru usłyszeć przeciwnicy Nalewki - ekipa Sawo Gruz Arena. Gdyby się dziś nie udało, przedłużyliby swoją niechlubną passę bez zwycięstwa do 4 spotkań!
Reprezentanci Sawo Gruz dominowali na boisku od samego początku. Ich gra była znacznie lepiej zorganizowana, a zawodnicy wykorzystywali każdą możliwą okazję do zdobycia bramki. FC Po Nalewce miało liczne problemy w obronie i dało się zauważyć, że nie potrafią znaleźć skutecznego sposobu na przeciwnika. Sawo Gruz Arena szybko objęło prowadzenie i pokazało dominacje, strzelając aż 7 bramek w pierwszej połowie. Największa w tym zasługa, debiutanta w drużynie Sawo Miłosza Łaski. Zdobył on imponujące 4 gole dla swojego zespołu. Warto nadmienić tytaniczną pracą, którą wykonali Konrad Żakowski oraz Łukasz Tokarski, każdy z nich zaliczył hattrick asyst. Dzięki determinacji Nalewka zdołała zdobyć 3 bramki, dzięki czemu na przerwę schodzili z niekorzystnym lecz dającym nadzieję  wynikiem 7-3.

Drużyna FC Po Nalewce wybiegli na drugą część spotkania z nową, lepszą energią, a ich gra uległa widocznej poprawie. Zespół zaczął grać bardziej agresywnie i ofensywnie, a defensywa Sawo gruz zaczęła popełniać co raz więcej błędów w szeregach obronnych. Nalewka szybko strzeliła dwie bramki z rzędu, co dało jej nadzieję na odrobienie strat. Mimo tego, że Sawo Gruz Arena miało przewagę, drużyna przeciwna nie zrezygnowała i walczyła o każdą piłkę.

W końcówce meczu FC Po Nalewce przeprowadziło jeszcze kilka składnych akcji, które mogły zakończyć się golem, ale bramkarz Sawo Gruz Arena nie dał się zaskoczyć. Ostatecznie, mimo dużej determinacji i ofensywnej gry FC Po Nalewce, ekipa Sawo Gruz Arena utrzymała minimalną przewagę i wygrała mecz z końcowym wynikiem 7-6.

3
18:30
( 2 : 6 )
3 : 12
Raport

Spotkanie dwóch zespołów. Obwodnica Łódź, która jest w małym kryzysie oraz Fireball Squad, który jest na fali zwycięstw.

Zawodnicy prowadzeni przez Filipa Bieńka weszli w to spotkanie nakręceni jak szwajcarski zegarek. Głodni bramek i zwycięstwa. Od samego początku narzucili przeciwnikom szybkie tempo gry i ofensywne nastawienie.

Nie musieliśmy długo czekać na pokaz umiejętności ze strony super duetu Fireball - Marcina Pawlaka i Łukasza Filipiaka. Jeden po drugim atakował bramkę Obwodnicy zaliczając raz za razem kolejne trafienie. Wyjątkowo ofensywnie usposobiony tego wieczoru był obrońca Fireball Squad, Konrad Filipczak, który obsłużył tego dnia kompanów z boiska 4 razy. Regularnie dogrywał piłkę kolegom z drużyny, dając im okazję do podwyższenia wyniku.

Bartosz Kępka nie był na pewno zadowolony z dyspozycji zespołu Obwodnicy, tego wieczoru regularnie musiał wyciągać piłkę z siatki. 

Dzięki zaangażowaniu i walce Mateusza Wardacha, Obwodnica nie traciła nadziei i dzielnie, choć nieskutecznie stawiała opór drużynie przeciwnej.

Wynik 2:6 po pierwszej połowie był efektem pełnej zaangażowania i skuteczności drużyny Fireball Squad.

Druga połowa spotkania to kontynuacja założeń z pierwszej połowy drużyny prowadzonej przez Filipa. Byliśmy świadkami gradu bramek w wyniku Marcina Pawlaka i Łukasza Filipiaka. Ten pierwszy tego wieczoru zanotował aż 6 trafień! dokładając do tego 1 asystę. Popularny Fifi zaś tego wieczoru ukąsił bramkarza Obwodnicy 4 krotnie. Rywale Fireball zdołali zdobyć tylko jedną bramkę i do końca spotkania bili głową w mur.

Do ostatniego gwizdka sędziego Fireball Squad kontrolował to spotkanie, będąc drużyną lepiej przygotowaną na każdej pozycji.

Spotkanie kończy się wynikiem 12:3 dla Ognistych Panów, którzy podtrzymują swoją dobrą passę.

 

 

 

 

                                                                                                                                                                                                                                                                           B13

4
20:00
( 2 : 6 )
5 : 11
Raport

Kolejny szlagier w tej kolejce w naszych rozgrywkach. Drugi Team Spiryt podejmował maszynę do zdobywania punktów ST Drakkart. Choć goście tego spotkania debiutują w Lidze Fanów to wygrali wszystkie swoje mecze strzelając 101 bramek. W tym spotkaniu nie zamierzali popsuć swojej passy już w pierwszej połowie podporządkowując mecz pod siebie. Prowadzenie 0-4 na pewno im to pomogło. Mimo prób ze strony Team Spiryt i strzeleniu przez nich 2 bramek, pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 2-6.

Po zmianie stron nastąpiła również zmiana bramkarza u gospodarzy. Nie zmienia się czegoś co działa więc Drakkart wyszedł na drugie 25 minut w niezmienionym składzie wyjściowym. Ta taktyka się opłaciła, bo drugiej połowie do swojego dorobku bramkowego dorzucili jeszcze 5. Najjaśniejszym punktem meczu był znany już doskonale Bartosz Bargiel strzelając cztery bramki i trzykrotnie obsłużył swoich kolegów idealnym podaniem. Po takiej rundzie można śmiało powiedzieć, że Drakkart pewnie idzie na mistrza 4 ligi.

Reklama

Sponsorzy i Partnerzy