usuń na 24h
menu ligowe
poziomy rozgrywek
aktualnośći
aktualnośći
Rozgrywki
Statystyki
Futbol.tv
turnieje
Wywiady
SOCCA CUP
Galeria
1 Liga
2 Liga
3 Liga
4 Liga
5 liga

RAPORT MECZOWY - 9 KOLEJKA

Raport meczowy - 9️⃣ kolejka ⚽
Niedziela pełna emocji! Za nami ostatnia już kolejka tej rundy. Minionej rundy ligowej byliśmy świadkami wielu emocjonujących spotkań, jeśli chcecie wiedzieć jak one przebiegały już teraz zapraszamy Was do przeczytania raportów meczowych 9️⃣ kolejki Łódzkiej Ligi Fanów! 

 

 

 

 


1 LIGA

Minionej niedzieli mieliśmy niecodzienne widowisko, na Sawo Gruz Arena wjechał walec firmy Dzbany Łódź, który rozjechał drużynę A.K.S Joker, wygrywając aż 13:3.

Spotkanie od początku do końca było jednostronnym widowiskiem, w którym dominacja Dzbanów nie podlegała żadnej dyskusji. Już po pierwszej połowie wynik 7:0 wskazywał, że drużyna gości nie była w stanie nawiązać równej walki. Można wręcz powiedzieć, że A.K.S Joker „nie dojechał na ten mecz”.

Pierwsza połowa należała do gospodarzy, którzy konsekwentnie rozmontowywali defensywę przeciwników. Główną rolę w tej dewastacji odegrali Dariusz Jarczewski oraz Vladyslav Shestopalov. Ten drugi, oprócz zdobycia hat-tricka, dorzucił również dwie asysty,. 

Druga połowa była tylko kontynuacją strzeleckiej dominacji Dzbanów. Bramkarz A.K.S Joker nieustannie wyciągał piłkę z siatki, podczas gdy ekipa gospodarzy kontynuowała swój trening strzelecki.

Pomimo fatalnego wyniku, na wyróżnienie w drużynie A.K.S Joker zasługuje duet Panów Horoszkiewiczów, którzy walczyli ambitnie do końca, próbując podtrzymać wiarę zespołu. Jednak tego dnia ich starania nie wystarczyły na dobrze dysponowaną ekipę Dzbanów. 

Dzbany nie tylko umocniły swoją pozycję w lidze, ale również pokazały, że są jednymi z faworytów do walki o najwyższe cele. 
A.K.S Joker? będzie chciał jak najszybciej zapomnieć o tej porażce.

 

 

 

 

 

 

                                                                                                                                                                                                                                                                             B13 

Ahhh, co to było za spotkanie! 
W 9. kolejce Łódzkiej Ligi Fanów byliśmy świadkami widowiska pełnego emocji, zwrotów akcji i prawdziwej piłkarskiej walki. Na boisku spotkały się dwie czołowe drużyny 1. ligi: Mecz zakończył się widowiskowym remisem 10-10, ale droga do tego wyniku była pełna napięcia i widowiskowych momentów.

Pierwsza połowa to dominacja SILVERSAINTS
Od pierwszego gwizdka narzucili oni szybkie tempo gry, które sprawiło wiele trudności defensywie KS Czarnych. Kluczową rolę w tej części meczu odegrał Adam Dwojak –co to jest za gość, motor napędowy drużyny. Kilkukrotnie popisał się precyzyjnymi asystami, które jego koledzy bezlitośnie zamieniali na bramki. Na wyróżnienie zasługuje również jego sprytne trafienie z rzutu wolnego, które zaskoczyło bramkarza KS Czarnych. Majstersztyk. 
Piotr, który bronił dostępu do bramki Czarnych robił co w jego mocy, żeby zatrzymać świętych, którzy urządzili sobie polowanie na jego bramkę. 

Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 6-3 na korzyść SILVERSAINTS, którzy wyraźnie kontrolowali przebieg gry, ale też nie bez kłopotów. 

Druga połowa? To wielki powrót KS Czarnych. 
W przerwie Czarni dokonali chyba kilku korekt w ustawieniu, wypili Red Bulla i polecieli. Na boisku zaś rozbłysła gwiazda Danego, która oślepiła nawet naszego koordynatora. Czołowy zawodnik KS Czarnych zmobilizował kolegów do odrabiania strat i sam dał przykład, prowadząc ofensywne akcje z niezwykłą determinacją. Ta część spotkania była pełna wymiany ciosów – drużyny atakowały bez wytchnienia, brama za bramą ale to Czarni stopniowo zbliżali się do wyrównania.

Mimo prowadzenia świętych do samego końca, to KS Czarni zadali ostatni, decydujący cios. Gol w końcówce meczu zapewnił im upragniony remis, który smakował niemal jak zwycięstwo, a Święci? Nie chciałbym czuć tego co oni w tamtym momencie.

Sędzia meczu zachował pełną kontrolę nad spotkaniem, które przebiegło bez większych kontrowersji. Kilka fauli, choć odgwizdanych, nie wpłynęło na płynność gry, a zawodnicy obu drużyn zaprezentowali ducha fair play.
Wynik 10-10 to prawdziwe odzwierciedlenie równorzędnej walki i wysokiego poziomu obu drużyn. Aż idzie się wzruszyć :)

Mecz rozpoczął się od szybkiej gry i intensywnych ataków obu drużyn. Keeza Aleksandrów zaskoczyła Kopaczy Łódź, strzelając raz za razem pierwsze 3 bramki spotkania. Zadziałało to na ekipę Kopaczy, jak dobra poranna kawa, budząc ich z letargu, dzięki czemu wyrównali stan meczu.

Obie drużyny grały z wielką determinacją, a każda kolejna bramka była efektem szybkich kontrataków i kreatywnych zagrywek w polu karnym. W tym meczu nie było czasu na odpoczynek, nawet nasz koordynator złapał zadyszkę. Do przerwy wynik utrzymywał się na poziomie 5-5, co oznaczało, że każda z drużyn miała swoje momenty przewagi i szanse na objęcie prowadzenia. W tej części meczu świetnie spisywali się zarówno bramkarze, jak i zawodnicy defensywy, ale kilka błędów indywidualnych i dynamicznych akcji zakończyło się golami.

Po przerwie Kopacze Łódź wyszli na boisko z jeszcze większą determinacją. Ich gra nabrała tempa, a zawodnicy zaczęli bardziej agresywnie atakować, próbując przejąć inicjatywę. Dało to efekt w postaci dwóch bramek.

Keeza nie miała zamiaru złożyć broni i za wszelką cenę chciała wrócić do gry. Niestety ich ataki były często niedopracowane co kończyło się fiaskiem. Kopacze zaś idąc na fali powodzenia kontynuowali swoje założenia, dorzucając jeszcze cztery bramki w końcówce spotkania, co pozwoliło im na wypracowanie wyraźnej przewagi.

Ostateczny wynik 10-6 na korzyść Kopaczy Łódź odzwierciedlał ich skuteczność w drugiej połowie i poziom zaangażowania, którym tego wieczoru wyróżniała się ekipa Kopaczy. Wbrew pozorom Keeza Łódż również zasłużyła na pochwały za odważną i pełną energii grę, która przez długi czas utrzymywała ich w grze i powodowała, że do rzerwy wynik utrzymywał się na styku. Kluczowe dla losów spotkania były błyskawiczne kontrataki i skuteczność Kopaczy Łódź, a także błędy organizacyjne w defensywie ekipy z Aleksandrowa, które popełnili w drugiej części meczu.

Dla widzów, mecz ten był prawdziwą ucztą dla oka – pełen emocji, pięknych bramek i nieustannej walki o każdą piłkę, który na długo zapadnie w pamięć.

 

W ramach meczu 9. kolejki 1. ligi Fortuna Łódź zmierzyła się z ET Promo. Fortuna do tej pory była jedyną drużyną, która pokonała  ET Promo w tym sezonie. Jednak w tym meczu Ekipa Błażeja Gosika wyciągnęła wnioski z ostatniej porażki i pewnie zywicężyła to starcie. Mimo że do przerwy mecz był wyrównany, to po przerwie ET Promo pokazało swoją wyższość nad rywalem.

Czerwona kartka bramkarza Fortuny, Adriana Stacheckiego, jeszcze bardziej ułatwiła ekipie Błażeja Gosika grę. ET Promo pewnie wykorzystało błędy Fortuny, co pozwoliło im na spokojne zwycięstwo wynikiem 8-4. Do najlepszej szóstki kolejki trafił Oskar Pióro, który zdobył aż cztery bramki, co w dużej mierze przyczyniło się do zwycięstwa jego drużyny.

Spotkanie rozpoczęło się dynamicznie, a obie drużyny od pierwszych minut walczyły o dominację na boisku. Fortuna Łódź starała się narzucić swoje tempo gry, jednak ET Promo szybko przejęło inicjatywę. Pierwsza połowa była pełna emocji i zaciętej walki, a obie drużyny miały swoje szanse na zdobycie bramek.

Po przerwie ET Promo wyszło na boisko z jeszcze większą determinacją. Ich pewna gra i skuteczność w ataku zaczęły przynosić efekty. Czerwona kartka dla bramkarza Fortuny była momentem przełomowym, który jeszcze bardziej skomplikował sytuację drużyny żółtych lwów. ET Promo wykorzystało przewagę liczebną i zaczęło dominować na boisku.

Oskar Pióro, który wyróżnił się w tym meczu, był nie do zatrzymania. Jego precyzyjne strzały i znakomita gra przyczyniły się do zdobycia przez ET Promo kolejnych bramek. Dzięki jego znakomitej postawie drużyna mogła cieszyć się z pewnego zwycięstwa i umocnienia swojej pozycji w tabeli.

Mecz ten pokazał, że ET Promo potrafi wyciągać wnioski z porażek i wracać na zwycięską ścieżkę. Ich pewna gra i skuteczność w ataku były kluczowe w tym spotkaniu. Dzięki temu zwycięstwu ET Promo umocniło swoją pozycję lidera i pokazało, że jest gotowe na kolejne wyzwania w nadchodzących meczach.

2 LIGA

Na zakończenie zmagań w 2024 roku doświadczyliśmy chyba największej niespodzianki w tej rundzie. Ostatni w tabeli Orion mimo, że niewielu dawało mu jakiekolwiek szanse w starciu z maszyną do zdobywania bramek jaką jest KSF Franczesko, pokonali ich, a wynik ten nie jest szczęśliwie wyrwanym w ostatnich minutach meczu. 10-17 bo takim rezultatem zakończyło się to spotkanie, dobitnie pokazuje kto 24 listopada rządził i dzielił na boisku.

W podsumowaniu tego spotkania musimy wspomnieć, że gospodarze byli w mocno okrojonym składzie. Od samego początku bardzo dobrze wykorzystali to gracze Orion narzucając swój styl gry. Przez długi czas Christian Brodowski próbował odpowiadać na bramki zdobywane przez gości i popisał się dwiema bardzo efektownymi akcjami. Po każdej takiej akcji swój kunszt pokazywał Jeremy Soares, który na koniec spotkania został wybrany najlepszym zawodnikiem. W trakcie meczu można było zauważyć, że gospodarze w pewnym momencie chyba przegrali ten mecz w swoich głowach – niewymuszone błędy, brak pressingu i pozwalanie Orionowi praktycznie na wszystko. Drugie zwycięstwo w sezonie dla Zjednoczonych stało się faktem, niestety nie zmieni to ich sytuacji w tabeli, pomimo to szeroki uśmiech nie schodził z ich ust kiedy opuszczali boiska najlepszej areny piłkarskiej w Łodzi, a może i w Polsce ?

Ten mecz to jedna wielka nie wiadoma, od początku gra była wyrównana, pierwsza połowa nie przyniosła rozstrzygnięcia i zakończyła się remisem 2:2. Druga połowa to pokaz determinacji ze strony obu ekip, jedni i drudzy celowali w komplet punktów. Mecz zakończył się wynikiem 7-6, który jest świadectwem zaciętej gry od pierwszego do ostatniego gwizdka. 

 W obu drużynach dało się zauważyć brak skuteczności w wykończeniu, ale również świetne interwencje bramkarzy, które uniemożliwiły zdobycie większej liczby goli. W bramce Anty Futbol dobrze radził sobie ich bramkarz Piotr Parapuna , ale to Adrian Gradek z Leser Siti skradł tego wieczoru show swoimi kapitalnymi interwencjami. Mimo kilku naprawdę trudnych sytuacji, potrafił uratować swój zespół przed dużymi problemami.

Po przerwie mecz nabrał tempa. Obie ekipy wyraźnie zwiększyły intensywność, a boisko stało się areną ciągłych ataków, jedna wielka sinusoida. Anty Futbol starało się wykorzystać przewagę w grze ofensywnej, ale Adrian Gradek nie miał zamiaru się poddać. W kilku sytuacjach, które wyglądały na pewne gole, Adrian błyskawicznie interweniował. Jego refleks i pewność w grze były absolutnie godne podziwu.

Końcowy wynik 7-6 na korzyść Anty Futbol – nie do końca odzwierciedlał dramatyczną i pełną emocji grę, jaką widzieliśmy na boisku. Choć to Anty Futbol wyszło z tego starcia zwycięsko, Leser Siti zagrało naprawdę dobry mecz, niejednokrotnie dominując nad drużyną przeciwną.

Pomimo zwycięstwa ekipy Anty Futbol to właśnie Adrian Gradek z Leser Siti stał się największą gwiazdą tego spotkania. Jego heroiczne parady i wyczyny bramkarskie były kluczowe dla przebiegu meczu, a jego postawa na pewno będzie zapamiętana przez wszystkich uczestników i kibiców. To jednak pzeciwnicy ekipy Leser Siti wykazali się większą determinacją i skutecznością - tym razem wracają z tarczą.

W niedzielny wieczór na boisku spotkały się dwa zespoły, Namaszczeni Voltarenem musieli stawić opór Fortunie Łódź II. Mimo że Fortuna była lekko faworyzowana przed meczem, to wynik pokazuje, że był to wyrównany mecz.

Od samego początku było widać, że obie drużyny nie zamierzają łatwo oddać pola. Fortuna Łódź II miała nieznaczną przewagę, głównie dzięki skuteczności strzeleckiej pod bramką Adama Cieślaka. Zespół Namaszczonych nie zamierzał jednak czekać na rozwój wydarzeń. Robert Baran starał się robić wszystko, by znaleźć drogę do bramki przeciwnika, jednak tego wieczoru bramkarz Fortuny - Adrian Stachecki spisywał się rewelacyjnie. Jego interwencje były niczym z innej planety, a kolejne wyczyny tego wieczoru tylko dodawały mu pewności siebie.

Choć Stachu zatrzymywał napór Namaszczonych, odpowiedzialność za zdobywanie bramek w tym meczu spadła na Emila Krawczyka, który wziął sprawy w swoje ręce i skompletował dwa trafienia. Niemniej jednak, to Fortuna Łódź II wyszła z pierwszej połowy z przewagą 5:3, pokazując swoją siłę w ofensywie.

W drugiej części meczu obraz gry nie zmienił się znacząco. Choć drużyna Wojtka Pasikowskiego szukała swoich szans i udało im się zdobyć kolejne bramki, to jednak przez większość czasu musieli gonić wynik. Fortuna Łódź II grając z przewagą dwóch bramek kontrolowała tempo gry, nie pozwalając rywalom na zbyt wiele.

Jednym z najjaśniejszych punktów drużyny z Fortuny był niezawodny Tomasz Włoskowicz. Jego występ to prawdziwa koncertowa gra – 3 bramki oraz aż 4 asysty. Jego zaangażowanie i skuteczność na boisku były kluczowe dla utrzymania przewagi przez całą drugą połowę.

 

 

 

 

 

                                                                                                                                                                                                                                                                          B13

 

Od pierwszego gwizdka sędziego czuć było wagę tego spotkania. Rozpędzone Calcio podejmowało u siebie lidera tabeli 2 ligi. NoLongPass to kolejna drużyna, która odczuwa problemy kadrowe. Ich forma przez to na pewno nie jest optymalna. Pierwsza na prowadzenie wyszła drużyna Arkadiusza Kowalczyka. Prowadzenie to nie trwało jednak długo. Najpierw gospodarze doprowadzili do remisu, a po następnych kilku akcjach prowadzenie ich wzrosło do trzech bramek.

W drugiej odsłonie spotkania na murawie wrzało. Sędzia tego spotkania musiał uspokoić sytuację na boisku i żółtą kartkę za niesportowe zachowanie wręczył zawodnikowi  Calcio Trogloditto, a był nim Kuba Raj. Paradoksalnie jego zespól grając jednego zawodnika mniej jeszcze bardziej podkręcił tempo i był blisko strzelenia gola. Polecamy magazyn video z tego spotkania. Piękne bramki – najpierw Ignacy Dawid  strzałem z dystansu pokonał Bartosza Gogolewskiego, a następnie nowy nabytek NLP Hssina Bousri popisał się indywidualną akcją. Końcowy wynik to jednak 10-8. Panujące praktycznie od początku sezonu NoLongPass spada na 3 miejsce w tabeli, a na tron wskakuje Calcio Trogloditto

3 LIGA

Chyba nie tak wyobrażali sobie ten wieczór reprezentanci drużyny silverSAINTS II. Minionej niedzieli Święci, stawiani jako faworyt, mierzyli się z zespołem Niechcianych F.C.

Miało być z górki, no i było - ale zdecydowanie za stromo dla Saintsów. Ekipa Niechcianych od początku spotkania postawiła się twardo, tym samym informując, że zamierzają powalczyć o komplet punktów. Sam fakt o tym, iż Niechciani skompletowali tego wieczoru łącznie 12 asyst świadczy o tym, że grali drużynowo, kompletnie i z jajem. Śmiem twierdzić, że zespół przeciwny prowadzony tego wieczoru przez dobrze dysponowanego Kamila Zduniaka był zaskoczony przebiegiem tego meczu. Jak to powiada Mateusz Socha "Teeego nikt się nie spodziewał". Niestety, ani bramki Zduniaka, ani wirtuozja Adama Paciorkowskiego nie wystarczyły i pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 5:3 dla drużyny Niechciani F.C. 

Druga połowa to gonitwa Świętych, gonili żeby zdążyć przed ostatnim gwizdkiem. Gdyby koledzy z zespołu wzięli przykład z dobrze znanego nam Zdunia wynik mógłby wyglądać inaczej. Wspomniany Zdunio pokonał tego wieczoru bramkarza Niechcianych - Tomka Kunca 4 krotnie. 

Tercet Herczyński - Ryl - Królak regularnie odbierał nadzieję przeciwnikom strzelając gol za golem. Łącznie ta trójka zdobyła tego wieczoru 13 bramek. Jak widać 13 nie zawsze jest pechowa.

Czy To Tomek był w kosmicznej formie po obejrzeniu serii Kapitana Tsubasy, a może to ekipa świętych nie dojechała na ten mecz po obejrzeniu meczu reprezentacji polski? Kto wie, rabini są niezgodni.

Mecz bez większych sensacji zakończył się wynikiem 13:6 na korzyść drużyny Niechcianych, którzy tym samym kończą tą rundę na 3 miejscu.

 

Przenosimy się do studia.... Halo Halo Przemku! Jak mnie słyszysz?

 

 

Niestety dla kibiców Flex, mecz bez większej historii. Oldschool od początku dzieliło i rządziło na boisku. Atak złożony z Krystiana Ochmana i Gabriela Lewickiego minionej niedzieli urządził sobie trening strzelecki na boiskach Sawo Gruz Arena. Pierwszy zaliczył 5 bramek i 5 asyst, drugi do 6 goli dołożył 2 asysty.

Forma gospodarzy w ostatnich meczach mocno odbiega od tej, do której przyzwyczaili nas w poprzednich spotkaniach. W trzech poprzednich spotkaniach zdobyli zaledwie 1 punkt tracąc przy tym aż 29 bramek. Pierwsza trójka tej ligi mocno odjechała, ale żeby utrzymać się na tym poziomie rozgrywkowym gracze Flex Łódź Team muszą przypomnieć sobie o tym, że potrafią dobrze grać w piłkę.

Patrząc na skład jakim wyszli na to spotkanie gracze prowadzeni przez Krzysztofa Cłapę można było przypuszczać, że będzie to dla nich szybkie, łatwe i przyjemne zwycięstwo. Inny plan jednak mieli zawodnicy z naszej wschodniej granicy. To właśnie Shtorm zaczął ten mecz z „grubej rury”. Po pierwszych 10 minutach mieliśmy wynik 0-4. Gospodarzom mówiąc kolokwialnie nie siedziało. Sporo niedokładności i bardzo dobrze dysponowany bramkarz Shtorm – Nazari Datsiuk. Na przerwę schodzimy z wynikiem 3-6.

Dopiero po zmianie stron Maciek Danecki zaczął ciągnąć swój zespół za uszy, a w ekipie gości można było wyczuć lekką presję. Można powiedzieć że role się odwróciły i FC Shtorm zaczął grać bardzo chaotycznie i nerwowo. Sporo niewymuszonych błędów wykorzystanych przez ich przeciwników doprowadziły do bardzo ciekawej końcówki spotkania i wyniku 10-10. Walkę nerwów jednak wygrali gracze w żółtych strojach i to oni w końcówce spotkania strzelili zwycięską bramkę. Pomimo wielkich chęci i walki w każdym spotkaniu po 9 kolejce ekipa z Ukrainy zajmuje przedostatnie miejsce z dorobkiem 6 punktów. Rainbow natomiast zaczyna walkę o utrzymanie.

4 LIGA

W ramach 9. kolejki 4. ligi Toyota Łódź zmierzyła się z Toyotą Zduńską Wolą. Mimo że wielu spodziewało się, że to właśnie ekipa ze Zduńskiej Woli rozgromi rywali, początek meczu przyniósł niespodziewane trudności. Zduńska Wola straciła bramkę i miała problemy z wyrównaniem wyniku. Jednak doświadczenie tej drużyny wzięło górę, i pewnie zdołali rozwiązać worek z bramkami, co do przerwy dało im siedmiobramkową przewagę.

Po przerwie widzieliśmy już tylko dominację ekipy Jarosława Wołkowicza. Mimo że wiele osób spekulowało na ich wygraną, początek meczu pokazał, że nie będzie to takie proste. Zduńska Wola musiała zmierzyć się z niespodziewanymi trudnościami, ale ostatecznie zdołali przejąć kontrolę nad spotkaniem.

Spotkanie rozpoczęło się dynamicznie, a obie drużyny od pierwszych minut walczyły o dominację na boisku. Toyota Łódź starała się narzucić swoje tempo gry, jednak Zduńska Wola szybko przejęła inicjatywę. Strata bramki na początku meczu mogła zachęcić mniej doświadczoną drużynę, ale Zduńska Wola pokazała, że potrafi radzić sobie w trudnych sytuacjach.

W pierwszej połowie meczu Toyota Zduńska Wola zdobyła kilka bramek, co pozwoliło im na komfortowe prowadzenie. Toyota Łódź próbowała odpowiedzieć, jednak ich ataki były skutecznie neutralizowane przez solidną obronę rywali. W drugiej połowie drużyna Jarosława Wołkowicza kontynuowała swoją dominację, nie pozwalając przeciwnikom na rozwinięcie skrzydeł.

Mimo początkowych trudności, Zduńska Wola zdołała pokazać swoją siłę i doświadczenie, co pozwoliło im na pewne zwycięstwo. Ich pewna gra i skuteczność w ataku były kluczowe w tym meczu.

Kolejny szlagier w tej kolejce w naszych rozgrywkach. Drugi Team Spiryt podejmował maszynę do zdobywania punktów ST Drakkart. Choć goście tego spotkania debiutują w Lidze Fanów to wygrali wszystkie swoje mecze strzelając 101 bramek. W tym spotkaniu nie zamierzali popsuć swojej passy już w pierwszej połowie podporządkowując mecz pod siebie. Prowadzenie 0-4 na pewno im to pomogło. Mimo prób ze strony Team Spiryt i strzeleniu przez nich 2 bramek, pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 2-6.

Po zmianie stron nastąpiła również zmiana bramkarza u gospodarzy. Nie zmienia się czegoś co działa więc Drakkart wyszedł na drugie 25 minut w niezmienionym składzie wyjściowym. Ta taktyka się opłaciła, bo drugiej połowie do swojego dorobku bramkowego dorzucili jeszcze 5. Najjaśniejszym punktem meczu był znany już doskonale Bartosz Bargiel strzelając cztery bramki i trzykrotnie obsłużył swoich kolegów idealnym podaniem. Po takiej rundzie można śmiało powiedzieć, że Drakkart pewnie idzie na mistrza 4 ligi.

Spotkanie dwóch zespołów. Obwodnica Łódź, która jest w małym kryzysie oraz Fireball Squad, który jest na fali zwycięstw.

Zawodnicy prowadzeni przez Filipa Bieńka weszli w to spotkanie nakręceni jak szwajcarski zegarek. Głodni bramek i zwycięstwa. Od samego początku narzucili przeciwnikom szybkie tempo gry i ofensywne nastawienie.

Nie musieliśmy długo czekać na pokaz umiejętności ze strony super duetu Fireball - Marcina Pawlaka i Łukasza Filipiaka. Jeden po drugim atakował bramkę Obwodnicy zaliczając raz za razem kolejne trafienie. Wyjątkowo ofensywnie usposobiony tego wieczoru był obrońca Fireball Squad, Konrad Filipczak, który obsłużył tego dnia kompanów z boiska 4 razy. Regularnie dogrywał piłkę kolegom z drużyny, dając im okazję do podwyższenia wyniku.

Bartosz Kępka nie był na pewno zadowolony z dyspozycji zespołu Obwodnicy, tego wieczoru regularnie musiał wyciągać piłkę z siatki. 

Dzięki zaangażowaniu i walce Mateusza Wardacha, Obwodnica nie traciła nadziei i dzielnie, choć nieskutecznie stawiała opór drużynie przeciwnej.

Wynik 2:6 po pierwszej połowie był efektem pełnej zaangażowania i skuteczności drużyny Fireball Squad.

Druga połowa spotkania to kontynuacja założeń z pierwszej połowy drużyny prowadzonej przez Filipa. Byliśmy świadkami gradu bramek w wyniku Marcina Pawlaka i Łukasza Filipiaka. Ten pierwszy tego wieczoru zanotował aż 6 trafień! dokładając do tego 1 asystę. Popularny Fifi zaś tego wieczoru ukąsił bramkarza Obwodnicy 4 krotnie. Rywale Fireball zdołali zdobyć tylko jedną bramkę i do końca spotkania bili głową w mur.

Do ostatniego gwizdka sędziego Fireball Squad kontrolował to spotkanie, będąc drużyną lepiej przygotowaną na każdej pozycji.

Spotkanie kończy się wynikiem 12:3 dla Ognistych Panów, którzy podtrzymują swoją dobrą passę.

 

 

 

 

                                                                                                                                                                                                                                                                           B13

Każda seria kiedyś się kończy. To właśnie najbardziej chcieli tego wieczoru usłyszeć przeciwnicy Nalewki - ekipa Sawo Gruz Arena. Gdyby się dziś nie udało, przedłużyliby swoją niechlubną passę bez zwycięstwa do 4 spotkań!
Reprezentanci Sawo Gruz dominowali na boisku od samego początku. Ich gra była znacznie lepiej zorganizowana, a zawodnicy wykorzystywali każdą możliwą okazję do zdobycia bramki. FC Po Nalewce miało liczne problemy w obronie i dało się zauważyć, że nie potrafią znaleźć skutecznego sposobu na przeciwnika. Sawo Gruz Arena szybko objęło prowadzenie i pokazało dominacje, strzelając aż 7 bramek w pierwszej połowie. Największa w tym zasługa, debiutanta w drużynie Sawo Miłosza Łaski. Zdobył on imponujące 4 gole dla swojego zespołu. Warto nadmienić tytaniczną pracą, którą wykonali Konrad Żakowski oraz Łukasz Tokarski, każdy z nich zaliczył hattrick asyst. Dzięki determinacji Nalewka zdołała zdobyć 3 bramki, dzięki czemu na przerwę schodzili z niekorzystnym lecz dającym nadzieję  wynikiem 7-3.

Drużyna FC Po Nalewce wybiegli na drugą część spotkania z nową, lepszą energią, a ich gra uległa widocznej poprawie. Zespół zaczął grać bardziej agresywnie i ofensywnie, a defensywa Sawo gruz zaczęła popełniać co raz więcej błędów w szeregach obronnych. Nalewka szybko strzeliła dwie bramki z rzędu, co dało jej nadzieję na odrobienie strat. Mimo tego, że Sawo Gruz Arena miało przewagę, drużyna przeciwna nie zrezygnowała i walczyła o każdą piłkę.

W końcówce meczu FC Po Nalewce przeprowadziło jeszcze kilka składnych akcji, które mogły zakończyć się golem, ale bramkarz Sawo Gruz Arena nie dał się zaskoczyć. Ostatecznie, mimo dużej determinacji i ofensywnej gry FC Po Nalewce, ekipa Sawo Gruz Arena utrzymała minimalną przewagę i wygrała mecz z końcowym wynikiem 7-6.

Facebook

Tabela

Poz Zespół M Pkt. Z P
1   ET Promo 1 3 1 0
2   Fortuna Łódź 1 3 1 0
3   A.K.S Joker 0 0 0 0
4   silverSAINTS 0 0 0 0
5   Iskra Bęben 0 0 0 0
6   Vero FC 0 0 0 0
7   Kozaki UA 1 0 0 1
8   KSF Franczesko 1 0 0 1

Social Media

Youtube

Reklama