RAPORT MECZOWY - 8 KOLEJKA
Raport meczowy - 8 kolejka ⚽
Zimna i ponura jesień. Czy może być coś lepszego niż ciepła herbatka, łóżko i telewizor? Może! Herbatka, łóżko i raport meczowy 8 kolejki Łódzkiej Ligi Fanów!
Zapraszamy Was do przeczytania opisów wszystkich spotkań zagranych w minioną niedzielę!
Zachęcamy do tej lektury!
W ten mroźny niedzielny wieczór zmagania w rundzie rewanżowej rozpoczynamy od meczu niekwestionowanego lidera 1. ligi. ET Promo mierzyło się z drużyną z największym zapleczem kibicowskim w lidze - Czarnymi. Obie drużyny spokojnie zaczęły ten mecz. Pierwsi na prowadzenie wyszli zawodnicy w jaskrawych strojach. Nie czekaliśmy długo na odpowiedź gości tego spotkania, którzy doprowadzili do spotkania. Kolejne minuty to ponowna wymiana ciosów i bramka za bramkę. Jednak stracone bramki podziałały na uczestników tegorocznej Ligi Mistrzów jak płachta na byka. Do tego wykorzystali 2 minuty gry w przewadze, po żółtej kartce dla Adriana Cieślaka i na przerwę schodzimy z wynikiem 5-3.
Druga połowa całkowicie była podporządkowana jednej drużynie. Serca fanów gospodarzy szybciej zabiły tylko raz, kiedy Czarni "doszli" swoich przeciwników na 1 bramkę. Wtedy jednak odpalił się Dawid Owczarek, przechylając szalę na stronę swojej drużyny. ET Promo wypracowało sobie przewagę na boisku, której nie oddali już do końca spotkania. Pechowcem tego spotkania jest Wiktor Szadkowski, który zalicza drugie spotkanie z rzędu z bramką samobójczą. Końcowy wynik 12-7. ET Promo utrzymuje swoją pięciopunktową przewagę nad drugim miejscem.
Na mecz rewanżowy Święci przyjeżdżają w bardzo okrojonym składzie. W zupełnie innej sytuacji byli Jokerzy, którzy na każdym meczu mają bardzo liczną reprezentację. Mecz zaczynamy od bardzo mocnego wejścia SilverSaints i ich trzybramkowej przewagi. Takiego obrotu spraw na pewno nie spodziewali się gospodarze. Po lekkim zamroczeniu Jokerzy zaczęli w końcu przedzierać się przez szyki obronne Saintsów, jednak udało się im pokonać Mikołaja Raźnego tylko raz. Do przerwy mamy wynik 1-3.
Druga połowa zaczęła się praktycznie tak samo jak pierwsza. 2 gole strzelone przez gości tego spotkania wyprowadziły ich na 4 bramki przewagi. Pomimo tak dużej dysproporcji w wyniku, nie można powiedzieć że Jokerzy nie dojechali na to spotkanie, po prostu świetnie dysponowany był już wspomniany bramkarz Sainstów, a do tego w formacji ofensywnej mają swojego niezawodnego św. Adama, który w tym spotkaniu brał udział w pięciu z sześciu strzelonych bramek. Końcowy wynik to 3-6. Ciekawostką jest fakt, że identycznym wynikiem zakończył się pierwszy mecz pomiędzy tymi drużynami. Tym samym SilverSaints dwukrotnie ściąga skalp z A.K.S Joker. Można więc rzucić sucharem, że po raz kolejny zło i występek musiały ustąpić przed atomową siłą atomówek.
W ramach 8. kolejki 1. ligi Fortuna Łódź zmierzyła się z Kopaczami Łódź. Od samego początku to spotkanie należało do Kopaczy, którzy pewnie atakowali bramkę Żółtych Lwów i skutecznie blokowali jakiekolwiek próby dojścia do bramki. Ich świetna gra w pierwszej połowie pozwoliła im na zejście na przerwę z pięciobramkową przewagą.
Po przerwie ekipa Tomasza Włoskowicza próbowała różnych akcji, poprawili swoją grę, wyciągnęli wnioski z pierwszej połowy i ruszyli na bramkę rywala. Ich pewna gra pozwoliła na chwilową szansę na wyrównanie, lecz zespół Kopaczy zachował chłodną głowę i zdołał zwyciężyć to spotkanie.
Spotkanie rozpoczęło się ciekawie, a obie drużyny od pierwszych minut walczyły o dominację na boisku. Fortuna Łódź starała się narzucić swoje tempo gry, jednak to Kopacze rozgryźli obronę rywali i przejęli inicjatywe. Zawodnicy Kopaczy pokazali, że potrafią radzić sobie w trudnych sytuacjach i zdominowali przeciwników.
W pierwszej połowie meczu Kopacze zdobyli kilka bramek, co pozwoliło im na wysokie prowadzenie. Fortuna Łódź próbowała odpowiedzieć, jednak ich ataki były skutecznie neutralizowane przez solidną obronę rywali. W drugiej połowie drużyna Kamila Sosnowskiego kontynuowała swoją dominację, nie pozwalając sobie na żadną wpadkę.
W najlepszej szóstce kolejki znalazł się Wojciech Kucharski, który zdobył cztery bramki i zanotował jedną asystę. Jego znakomita gra w dużej mierze przyczyniła się do zwycięstwa jego drużyny. Dzięki jego wysiłkom, Kopacze umocnili swoją pozycję w tabeli i pokazali, że są gotowi na kolejne wyzwania w nadchodzących meczach.
W rewanżowym spotkaniu 8. kolejki Łódzkiej Ligi Fanów – Liga 2, drużyna CalcioTrogloditto zmierzyła się z Fortuna 2 Łódź, odrabiając straty po pierwszym meczu, który zakończył się wynikiem 8:5 na korzyść Fortuny. Spotkanie rozegrane dzisiaj było pełne emocji, a zwycięzcą ostatecznie okazała się drużyna CalcioTrogloditto, która wygrała 7:4.
Początek meczu zapowiadał zaciętą rywalizację, ale to CalcioTrogloditto szybko przejęło inicjatywę na boisku. Znakomicie dysponowany Ignacy Dawid, który był bohaterem dzisiejszego spotkania, zdobył trzy bramki, co miało kluczowe znaczenie dla końcowego wyniku. Jego świetna forma pozwoliła drużynie na utrzymanie przewagi przez całe spotkanie, mimo że Fortuna 2 Łódź nie rezygnowała z walki.
Fortuna, mimo że starała się odzyskać kontrolę nad grą, popełniała błędy w defensywie, które były skutecznie wykorzystywane przez rywali. Z dobrej strony pokazał się Daniel Chłądzyński, który strzelił dwie bramki dla pokonanych, jednak jego wysiłki nie wystarczyły, by odwrócić losy spotkania. Choć drużyna Fortuny walczyła do samego końca, brakowało jej konsekwencji w grze defensywnej oraz skuteczności w ataku, co wykorzystali gracze CalcioTrogloditto.
W końcowej fazie meczu CalcioTrogloditto kontrolowało grę, utrzymując przewagę, a wynik 7:4 okazał się zasłużony. Dzięki tej wygranej drużyna zrewanżowała się za porażkę z pierwszego spotkania, a emocjonujący przebieg spotkania dostarczył kibicom wielu niezapomnianych chwil.
Od pierwszego gwizdka mecz przebiegał w szybkim tempie. Anty Futbol szybko przejął inicjatywę, stosując agresywny pressing i dynamiczne ataki. Ich ofensywa była dobrze zorganizowana, a zawodnicy skutecznie wykorzystywali błędy przeciwnika w obronie. NoLongPass starał się odpowiadać, ale drużyna Anty Futbol była bardziej skuteczna w kończeniu swoich akcji. Dzięki temu na zakończenie pierwszej połowy Anty futbol schodził prowadząc 4-2.
Po przerwie NoLongPass wyszedł na boisko z determinacją i zdecydowanie poprawił swoją grę. Drużyna skupiła się na solidniejszej defensywie, co pozwoliło im zneutralizować ataki Anty Futbol. W ofensywie NoLongPass zyskiwał na sile, a ich akcje stawały się coraz bardziej skuteczne. Aymane Draiba zaczał czarować na boisku, kończąc to spotaknie z 2 bramkami oraz 2 asystami. Dzięki temu jego zespół doprowadził do remisu.
Mecz zakończył się remisem 6-6, co było wynikiem świetnej gry obu drużyn, które potrafiły wykorzystywać swoje atuty. Anty Futbol miało przewagę po pierwszej połowie, prowadząc 4-2, ale NoLongPass w drugiej części meczu pokazał charakter i skuteczność, wyrównując stan rywalizacji. Obie drużyny zasłużyły na pochwały za intensywność i determinację, co ostatecznie zaowocowało podziałem punktów.
Mecz 2. ligi fanów pomiędzy drużynami Leser Siti i Orion United dostarczył wielu emocji, a ostateczny wynik 11:4 dla Leser Siti odzwierciedla dominację tej drużyny, zwłaszcza w drugiej połowie spotkania. W pierwszej rundzie obie drużyny podzieliły się punktami 5:5.
W pierwszej części meczu obie drużyny starały się grać ofensywnie, co zaowocowało dużą liczbą bramek. Orion United nie pozostawało bierne, a świetnie zaprezentował się Mohamed Samine, który dwukrotnie trafiał do siatki rywala. Jego dobra postawa była jednak jedynym pozytywnym akcentem w grze Orion, która nie była w stanie utrzymać tempa narzuconego przez rywala.
Z kolei w zespole Leser Siti pierwsza połowa to przemyślana, zorganizowana gra, której efektem było pięć trafień. Jednak to dopiero po przerwie zespół w pełni pokazał swoje możliwości. Zdominował grę, szybko i skutecznie atakując, a także dobrze radząc sobie w defensywie. W ataku wyróżniali się Mateusz Machała oraz Mateusz Sobczyk, którzy strzelili po trzy bramki, nie pozostawiając żadnych wątpliwości co do swojej formy. Ich strzały były precyzyjne, a współpraca w ofensywie nie do zatrzymania. Machała i Sobczyk przez cały mecz stanęli na wysokości zadania, zdobywając kolejne bramki, które systematycznie powiększały przewagę.
Również bramkarz Adrian Gradek zasługuje na szczególne wyróżnienie. W kluczowych momentach spotkania, kiedy Orion United próbowało wrócić do gry, Gradek wykazał się świetnymi interwencjami, w tym obroną rzutu karnego. Jego spokojna i pewna postawa w bramce stanowiła fundament pewności zespołu i była jednym z kluczowych elementów tego zwycięstwa.
Mimo zdecydowanej dominacji zespołu Leser Siti, nie można zapominać o zaangażowaniu drużyny Orion United, której najjaśniejszą postacią był wspomniany Mohamed Samine. Jego dwa gole były jedynymi trafieniami, które pozwoliły utrzymać minimalną nadzieję na korzystny wynik. Jednak brak wsparcia ze strony reszty drużyny sprawił, że nie udało im się nawiązać realnej walki z rywalem, który był po prostu zbyt silny tego dnia.
W ostatnich minutach meczu Leser Siti spokojnie kontrolowało wynik, powiększając przewagę i nie pozwalając przeciwnikowi na jakiekolwiek zaskakujące zagranie. Ostatecznie zwycięstwo 11:4 było w pełni zasłużone, a drużyna Leser Siti mogła cieszyć się z pewnego triumfu w tym pojedynku.
Podsumowując, mecz ten z pewnością można uznać za popis skuteczności i organizacji ze strony Leser Siti, który przez niemal cały mecz kontrolował przebieg wydarzeń. Orion United, mimo pewnych pozytywnych momentów, nie miało argumentów, by skutecznie przeciwstawić się rywalom, a kluczowe interwencje bramkarza oraz świetna postawa ofensywna przeciwnika sprawiły, że nie miało szans na wyrównanie wyniku.
Do tego spotkania podchodzimy po raz drugi. Pierwsze podejście zakończyło się walkowerem dla drużyny Franczesko. Zawodnicy tej drużyny jednak nie chcieli aby wynik był rozstrzygnięty poza boiskiem i wyrazili swoją chęć na powtórzenie go w innym terminie.
Mecz można skomentować tylko i wyłącznie dwoma słowami: WESOŁY FOOTBALL. . Najwyższy remis w Lidze Fanów. 38 bramek. Jak na drugi tego wieczoru mecz (obie drużyny grały 8 i zaległą 5 kolejkę) nie było po nich widać zmęczenia. Choć pierwsi na prowadzenie wyszli NLP to następnie stracili pięć bramek z rzędu. NLP swoimi akcjami mogli ponownie przywrócić prowadzenie na swoją stronę, jednak zamiast trafiać do bramki obijali słupki i poprzeczki. Niewykorzystane sytuacje kontrowali gracze Franczesko. W tym stylu wyglądało praktycznie całe spotkanie. Franczesko za sprawą Jakuba Słowianka i Marcina Kamińskiego budowało kilkubramkową przewagę, aby następnie ją tracić.
NLP w swoim składzie również miało dwóch graczy, którzy utrzymywali swoją drużynę w grze, a byli nimi Mahmoud Ghodhbani oraz Simo Naba. W drugiej połowie KSF wyszło nawet na prowadzenie 17-13, żeby chwilę później przegrywać 18-19. W ostatnich minutach meczu udało im się jednak doprowadzić do remisu. Na pewno czują niedosyt bo praktycznie przez całe spotkanie to zawodnicy NLP gonili wynik.
Sam raport pomeczowy nie oddaje intensywności tego wydarzenia, dlatego zachęcamy do magazynu video
Mecz pomiędzy drużynami Kobra a silverSAINTS II, zakończony wynikiem 8-14, był pełen zwrotów akcji i zaciętej walki przez całe spotkanie. Zakończył się wyraźną wygraną silverSAINTS II, choć Kobra nie odpuszczała i przez długi czas trzymała rywali na dystans. Do przerwy wynik wynosił 6-9, co sugerowało, że losy meczu mogą jeszcze się odwrócić, ale w drugiej połowie to silverSAINTS II skutecznie wykończyli swoje akcje i powiększyli przewagę.
Pierwsza część meczu była niezwykle wyrównana, z obu drużynami, które starały się narzucić swoje tempo gry. Kobra zaczęła agresywnie i szybko zdobyła trzy pierwsze bramki w tym spotkaniu, ale silverSAINTS II odpowiedzieli skutecznymi kontrami. Gra toczyła się na wysokich obrotach, z częstymi wymianami ciosów. Jednak silverSAINTS II potrafili wykorzystać każdą lukę w defensywie Kobry i skutecznie kończyli swoje akcje, prowadząc do przerwy 9-6. Trzy bramki przewagi dawały im komfort, ale wynik wciąż pozostawiał nadzieję na drugą połowę.
Po przerwie silverSAINTS II kontynuowali swoją dominację, zwiększając tempo gry i skuteczność. Kobra, choć walczyła do końca, nie była w stanie zatrzymać ofensywnej maszyny rywali. Adam Dwojak świetnie prezentował się na boisku, zdobywając kolejne bramki, a także zaliczając asysty, które pomagały jego drużynie utrzymać przewagę. Do tego wspaniała gra łódzkich "braci Tachiban" Kamila Zduniaka zdobywcy 6 bramek oraz jego brata Mateusza, który asystował 4 razy w tym meczu! Wykorzystując ten tercet silverSAINTS II dokończyli dzieło i wygrali 14-8 to spotkanie.
W 2. lidze doszło do niezwykle emocjonującego meczu, w którym Oldschool Football podejmował Niechcianych FC. Od samego początku spotkanie było wyrównane, jednak w pewnym momencie ekipa Niechcianych zdołała przejąć inicjatywę i ostrzelać bramkę rywala. Świetne akcje pozwoliły im na zdobycie znaczącej przewagi w pierwszej połowie. Mimo że Oldschool próbował różnych kombinacji, obrona Niechcianych była nie do przejścia.
W drugiej części spotkania dominacja ekipy Łukasza Walczaka była jeszcze bardziej widoczna. Drużyna Niechcianych nie zamierzała oddać rywalom ani jednego punktu. Ich pewna gra pozwoliła im na zwycięstwo wynikiem 15-6, dzięki czemu umocnili się na trzecim miejscu w tabeli.
Spotkanie rozpoczęło się dynamicznie, a obie drużyny od pierwszych minut walczyły o dominację na boisku. Oldschool Football starał się narzucić swoje tempo gry, jednak Niechciani szybko przejęli inicjatywę. Zawodnicy Niechcianych pokazali, że potrafią radzić sobie w trudnych sytuacjach i zdominowali przeciwników.
W pierwszej połowie meczu Niechciani zdobyli kilka bramek, co pozwoliło im na wysokie prowadzenie. Oldschool Football próbował odpowiedzieć, jednak ich ataki były skutecznie neutralizowane przez solidną obronę rywali. W drugiej połowie drużyna Łukasza Walczaka kontynuowała swoją dominację.
Fenomenalny mecz rozegrał Sebastian Ryl, który zdobył cztery bramki i zanotował siedem asyst. Jego znakomita gra w dużej mierze przyczyniła się do zdobycia przez jego drużynę trzech cennych punktów. Dzięki jego wysiłkom, Niechciani umocnili swoją pozycję w tabeli i pokazali, że są gotowi na kolejne wyzwania w nadchodzących meczach.
W meczu 8. kolejki 3. ligi fanów, pomiędzy FLEX Łódź Team a FC Shtorm, padł remis 6:6. Oba zespoły dostarczyły kibicom niezapomnianych emocji, a wynik spotkania zmieniał się jak w kalejdoskopie. Mimo zaciętej rywalizacji, ostatecznie żadna z drużyn nie zdołała przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę.
Dla FLEX Łódź najwięcej bramek, bo aż 4, zdobył Mateusz Spychalski, który był kluczową postacią w ofensywie swojej drużyny. Z kolei dla FC Shtorm najlepszy strzelec, Bohdan Smoliar, zdobył 3 gole, przyczyniając się do wyrównania wyniku.
Mecz był pełen zwrotów akcji i emocji, a żadna z drużyn nie była w stanie utrzymać przewagi na dłużej, co sprawiło, że spotkanie zakończyło się podziałem punktów.
W rewanżowym starciu ekipa Rainbow postanowiła zrewanżować się Fortunie za porażkę z pierwszej kolejki. Wyszli na to spotkanie pełni energii i motywacji, a efektem tego były pierwsze dwie bramki na ich koncie. Niestety, Fortuna szybko odpowiedziała tym samym, wyrównując wynik i pokazując, że nie zamierza odpuszczać. Do przerwy to jednak Fortuna była na prowadzeniu 5:3, co sprawiło, że drużyna Rainbow musiała wziąć się w garść, jeśli chciała odwrócić losy meczu.
Po przerwie Rainbow zagrało zdecydowanie lepiej. Kluczową rolę w tym odrodzeniu odegrali Krzysztof Cłapa i Bartosz Rogalski, którzy swoimi akcjami zapewnili drużynie kilka ważnych bramek. Dzięki ich wysiłkom Rainbow po raz drugi w tym sezonie mogło dopisać do swojego konta trzy cenne punkty.
Efekt? Sytuacja w tabeli robi się naprawdę gorąca, bo aż cztery drużyny z dolnych rejonów mają po 6 punktów. To już połowa sezonu, a rywalizacja o wyższe lokaty jest coraz bardziej zacięta!
W ramach 8. kolejki 4. ligi Toyota Zduńska Wola zmierzyła się z FC Po Nalewce. Mecz zapowiadał się na wyrównane starcie, jednak FC Po Nalewce pokazało, że ich forma jest na wysokim poziomie. Mimo braku ich najskuteczniejszego zawodnika, Jakuba Zakościelnego, zdołali zwyciężyć to spotkanie.
Cały mecz przebiegał na korzyść FC Po Nalewce. Choć ekipa ze Zduńskiej Woli miała kilka groźnych akcji, obrona FC Po Nalewce była nie do przejścia i nie zamierzała oddać więcej niż czterech bramek.
Zespół Adama Kaźmierczaka może zawdzięczać swoje zwycięstwo Piotrowi Świtale, który dzięki swojej świetnej grze doprowadził drużynę do triumfu. Dzięki temu FC Po Nalewce znajduje się już na trzecim miejscu w ligowej tabeli. Ich forma znacznie się poprawiła i najprawdopodobniej ich świetna gra doprowadzi ich do strefy medalowej na koniec sezonu.
Spotkanie rozpoczęło się dynamicznie, a obie drużyny od pierwszych minut walczyły o dominację na boisku. Toyota Zduńska Wola starała się narzucić swoje tempo gry, jednak FC Po Nalewce szybko przejęło inicjatywę. Brak Jakuba Zakościelnego, który jest kluczowym zawodnikiem drużyny, nie wpłynął negatywnie na ich grę. Zawodnicy FC Po Nalewce pokazali, że potrafią radzić sobie w trudnych sytuacjach i zdominowali przeciwników.
W pierwszej połowie meczu FC Po Nalewce zdobyło kilka bramek, co pozwoliło im na komfortowe prowadzenie. Toyota Zduńska Wola próbowała odpowiedzieć, jednak ich ataki były skutecznie neutralizowane przez solidną obronę rywali. W drugiej połowie drużyna Adama Kaźmierczaka kontynuowała swoją dominację, nie pozwalając przeciwnikom na rozwinięcie skrzydeł.
Piotr Świtała, który wyróżnił się w tym meczu, był nie do zatrzymania. Jego precyzyjne podania i skuteczne strzały przyczyniły się do zdobycia przez FC Po Nalewce kolejnych bramek. Dzięki jego znakomitej grze drużyna mogła cieszyć się z pewnego zwycięstwa i awansu na trzecie miejsce w tabeli.
Forma FC Po Nalewce wyraźnie się poprawiła, co daje nadzieję na dalsze sukcesy w nadchodzących meczach. Jeśli utrzymają taki poziom gry, mają realne szanse na zakończenie sezonu w strefie medalowej.
Mecz pomiędzy drużynami Toyota Łódź a Team Spiryt, który zakończył się wygraną Team Spiryt 2-7, dostarczył kibicom wielu emocji i obfitował w piękne akcje oraz świetną grę indywidualną. Do przerwy wynik brzmiał 2-5, jednak w drugiej połowie Team Spiryt mimo ciągłych ataków nie mógł przełamać obrony Toyoty, zwłaszcza dzięki świetnym paradą Grzegorza Błocha.
Spotkanie rozpoczęło się od intensywnej gry obu drużyn. Toyota Łódź starała się utrzymać tempo narzucone przez rywali, jednak to Team Spiryt szybko zdominował boisko. W pierwszych minutach meczu Team Spiryt objął prowadzenie, wykorzystując błędy defensywy Toyota Łódź. Zespół Spiryt pokazał świetną organizację i szybkie tempo gry, co pozwoliło im zdobyć pięciu bramek z rzędu. Następnie Toyota odpowiedziała dwoma trafieniami, zmniejszając stratę do drużyny przeciwnej. Dzięki czemu pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 2-5
Druga część meczu to była to sztorm Team spiryt na bramkę Toyoty, lecz Grzegorz jak dzielny latarnik na samotnej wyspie, utrzymywał swój zespół w grze. Mimo wielu ataków, wielu prób poddał się tylko dwa razy, przez co mecz zakończył się wynikiem 2-7
Team Spiryt okazał się zdecydowanym zwycięscą tego spotkania, a jego wygrana 7-2 nie podlegała dyskusji. Najlepszymi zawodnikami meczu byli Igor Wolankiewicz (3 bramki, 2 asysty) oraz Mikołaj Imbor (2 bramki, 3 asysty), którzy byli motorem napędowym swojej drużyny. Dzięki ich świetnej grze i wzorowej współpracy z kolegami z drużyny, Team Spiryt pewnie zainkasował trzy punkty. Toyota Łódź, mimo ambitnej postawy i dwóch zdobytych goli, nie zdołała nawiązać równorzędnej walki z rywalem i ostatecznie musiała pogodzić się z porażką, mimo wielkiego ducha Grzegorza Błocha
W minioną niedzielę spotkały się dwa zespoły z dołu tabeli 4 ligi, Fireball Squad oraz Sawo Gruz Arena. Biorąc pod uwagę poprzedni wynik pomiędzy tymi zespołami i obecną sytuacje w tabeli, Fireball Squad przystępował do spotkania jako faworyt.
W emocjonującym starciu pomiędzy Fireball Squad a Sawo Gruz Arena kibice mogli podziwiać dynamiczną i zaciętą rywalizację, w której nie brakowało zwrotów akcji. Spotkanie rozpoczęło się pod znakiem dominacji drużyny Fireball Squad, która od pierwszego gwizdka narzuciła wysokie tempo gry. Mimo licznych prób i wyraźnej przewagi, brakowało im skuteczności w ataku – piłka często trafiała w obramowanie bramki, budząc jęk zawodu wśród zawodników
Sawo Gruz Arena nie zamierzało jednak oddać pola bez walki. Mimo ograniczonych okazji do strzałów, drużyna próbowała wyprowadzać groźne kontrataki, choć na początku meczu brakowało im precyzji. Przełamanie przyszło w drugiej części pierwszej połowy, gdy Fireball Squad w końcu znalazło drogę do siatki. Jednak ich radość nie trwała długo – chwilę później Sawo Gruz Arena odpowiedziało wyrównującym trafieniem, wykorzystując chwilową dekoncentrację obrony przeciwnika. Dzięki wizji gry Łukasza Filipiaka i skuteczności Marcina Pawlaka Fireball trafiło do bramki jeszcze 3 razy przed zakończeniem pierwszej połowy i drużyna prowadzona przez Filipa Bieńka schodziła na przerwe z wynikiem 4:1
Druga połowa przyniosła nam kolejne duże emocje. Fireball Squad nadal napierało, trafiając w słupki i poprzeczki, ale brak skuteczności wciąż dawał się we znaki. Na boisku nie brakowało ostrej gry, co zmusiło sędziego do częstego sięgania po gwizdek. Liczne faule i starcia dodawały meczu napięcia, ale nie zmąciły ofensywnej gry obu drużyn. Sawo Gruz Arena skorzystało z błędów defensywnych rywala i zdołało pokonać bramkarza drużyny przeciwnej.
Motorem napędowym drużyny Sawo był Damian Jaroszek, który zdobył w tym spotkaniu 4 bramki. Wydawało się, że w drugiej połowie meczu Sawo ruszyło po punkty. Przez nieuwagę i niedokładność obrońców Fireball przeciwnicy zdołali trafić po raz trzeci w tym meczu. Był to moment w spotkaniu gdzie obie ekipy grały na tyle ofensywnie, że widzieliśmy serię bramek, z jednej i drugiej strony. Jednak determinacja Fireball Squad przyniosła efekt – w końcówce spotkania zespół zdołał dołożyć dwie bramki, zapewniając sobie zwycięstwo. Warto podkreślić tutaj wkład w wynik Łukasza Filipiaka, który swoją walką do końca i strzałami z "niczego" zanotował 3 trafienia.
Mecz dostarczył kibicom wielu emocji, a Fireball Squad, mimo trudnego początku i błędów w defensywie, potwierdziło swoją dominację, zasłużenie wygrywając to spotkanie.
Po 8 kolejce 4 ligi Fireball Squad umacnia swoją pozycje i wskakuje na 4 lokatę.
W tym starciu Dawida z Goliatem to Goliat, czyli drużyna Obwodnicy, jako pierwsza wyszła na prowadzenie, zaskakując wszystkich strzałem z rzutu wolnego. Nikt nie spodziewał się, że to właśnie oni otworzą wynik spotkania, a jednak. Sytuacja zmieniała się jednak błyskawicznie, bo Drakkart, jak na prawdziwego faworyta przystało, szybko przejął kontrolę nad meczem. Bartosz Bargiel, który już przed tym spotkaniem był liderem klasyfikacji strzelców, jeszcze bardziej umocnił swoją pozycję, zdobywając osiem bramek w całym meczu. Jego skuteczność i zimna krew na boisku sprawiły, że rywale mieli problem, by utrzymać się w grze.
Do przerwy wynik 6:3 dał jeszcze nadzieję drużynie Obwodnicy. Choć Drakkart kontrolował przebieg wydarzeń, Obwodnica nie dawała za wygraną i wciąż miała szansę na odwrócenie losów meczu. Jednak po wznowieniu gry, Drakkart nie zostawił już złudzeń. Zorganizowana i szybka gra, a także kolejne precyzyjne akcje, pozwoliły na rozstrzygnięcie spotkania na ich korzyść. Mimo prób Obwodnicy, wynik w drugiej połowie był już tylko formalnością. Drakkart pewnie i efektownie domknął spotkanie, zapewniając sobie zasłużone zwycięstwo.
Tabela
Poz | Zespół | M | Pkt. | Z | P |
---|---|---|---|---|---|
1 | ET Promo | 9 | 24 | 8 | 1 |
2 | Dzbany Łódź | 9 | 19 | 6 | 2 |
3 | Kopacze Łódź | 9 | 18 | 6 | 3 |
4 | KS Czarni | 9 | 14 | 4 | 3 |
5 | silverSAINTS | 9 | 14 | 4 | 3 |
6 | Fortuna Łódź | 9 | 12 | 4 | 5 |
7 | A.K.S Joker | 9 | 4 | 1 | 7 |
8 | Keeza Aleksandrów | 9 | -3 | 0 | 9 |