RAPORT MECZOWY - 1 KOLEJKA
Raporty meczowe - co to jest?
To krótki opis Waszych spotkań przez naszych koordynatorów, którzy dzielnie śledzą Wasze poczynania.
Każdy z chłopaków ma inny styl pisania i na inne rzeczy zwraca uwagę - zapraszamy Was do lektury.
Koniec odliczania, mamy to! W końcu wróciła najlepsza liga świata. Pojedynek 1. Łódzkiej Ligi Fanów. Na trybunach jak i na boisku wspaniała atmosfera. Pełno kibiców i pełno zawodników wyczekujących pierwszego gwizdka w pojedynku Jokerów ze Świętymi. Od samego początku meczu widać było, że to Święci narzucają swoją grę, bo już w jednej z pierwszych akcji zobaczyliśmy, jak zawodnicy gości strzelają gola.... szkoda tylko, że do własnej bramki. Pechowcem, od którego odbiła się piłka był Mariusz Świderski. Można by stwierdzić, że to była przysłowiowa przynęta na gospodarzy, bo od tego momentu Święci przejęli inicjatywę, a zawodnikiem który "pociągnął" swój zespół był nie kto inny jak Adam Dwojak. Trzy szybkie akcje i do przerwy przyjezdni prowadzą 1:3.
Szybki łyk wody - ani jedni ani drudzy nie chcieli tracić czasu, więc sędzia gwizdkiem rozpoczyna drugą połowę. Mówi się czasami, że spotkanie ma dwie różne połowy i tak było tym razem. W pierwszej części zdecydowana przewaga SILVERSAINTS, a w drugiej bramka za bramkę. Może to zmęczenie, a może rozluźnienie korzystnym wynikiem sprawiło, że goście tak łatwo dopuszczali do strzałów swoich przeciwników. Na koniec meczu to jednak Święci wracają z tarczą i wygrywają całe spotkanie 6-3. Z takim bilansem bramkowym pozwala im to na zajęcie 2. miejsca po 1. kolejce.
Na specjalne wyróżnienie zasługuje gra bramkarza Jokerów, bo ten jak w pojedynku z Batmanem, stawiał zaciekły opór i gdyby nie Michał Skrzetuski, wynik byłby znacznie wyższy. Pozostaje nam życzyć i jednym i drugim powodzenia w dalszej części sezonu. Z kolei po stronie gości, autorem pięciu bramek oraz MVP spotkania został Adam Dwojak, do czego chyba już zdążyliśmy się przyzwyczaić.
Byli mistrzowie Ligi Fanów Łódź wracają do gry!
Dzbany Łódź, znani z mistrzowskiego tytułu w Lidze Fanów Łódź, w swoim pierwszym meczu stanęli naprzeciwko ambitnej drużyny Keeza Aleksandrów, która w zeszłym sezonie nie dała szans rywalom w drugiej lidze, wygrywając każdy mecz. Keeza, dominująca sezon wcześniej, nie zamierzała łatwo poddać się faworytom. To właśnie gracze z Aleksandrowa strzelili pierwszą bramkę i przez dłuższy czas walczyli jak równy z równym. Jednak Dzbany to nie byle jaka ekipa! Na bramce stanął Spychalski, który zamiast stać jak słup soli, postanowił rozgrywać piłkę jak maestro. Jego taktyka okazała się skuteczna – Dzbany zaczęły zdobywać bramki jak na zawołanie! W pewnym momencie Keeza zaczęła gubić rytm, a Dzbany rozkręcały się jak dobrze naoliwiona maszyna. Warto dodać, że Jan Peda, gracz w żółtym trykocie, zasłużył na miano “szóstki kolejki”, strzelając aż 6 bramek! Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 9:6 dla Dzbanów. Choć Keeza dzielnie walczyła, doświadczenie i klasa jednej z najlepszych drużyn w Łodzi okazały się zbyt wysoką poprzeczką. Dzbany pokazały, że nie zamierzają oddać meczu bez walki i rozpoczęły sezon od ważnego zwycięstwa.
W pierwszej kolejce Ligi Fanów doszło do bardzo ciekawego starcia, w którym ET Promo podejmowało KS Czarnych. Dla wielu wydawało się, że spotkanie będzie jednostronne na korzyść ekipy Błażeja Gosika. Niespodziewanie jednak drużyna KS Czarnych grała jak równy z równym. Mimo że pierwsi stracili bramkę po samobójczym trafieniu Kamila Alichniewicza, potrafili się postawić i pewnie zdobyli 4 gole, tracąc jeszcze jednego. Do przerwy obie drużyny schodziły z wynikiem 4-2 na korzyść KS Czarnych. Zawodnicy ET Promo nie pozwolili jednak na niespodziankę i bardzo szybko zdołali przejąć prowadzenie. Mimo że KS Czarni zdołali wyrównać na 5-5, ekipa Błażeja Gosika strzeliła kolejnego gola i dobrze się broniła. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 6-5 dla ET Promo po kapitalnym meczu Dawida Owczarka, który zdobył 4 bramki i dzięki temu znalazł się w najlepszej szóstce kolejki. Warto również pochwalić drużynę KS Czarnych za grę jak równy z równym z tegorocznym uczestnikiem Ligi Mistrzów.
Spotkanie Fortuny Łódź z Kopaczami od początku było uznawane za jeden z hitów pierwszej kolejki Łódzkiej Ligi Fanów. Spotkanie Mistrzów ostatniego sezonu ekipy Fortuna oraz beniaminka, bo tak możemy powiedzieć o ekipie Kopaczy Łódź-stało na bardzo wysokim poziomie. Kopacze od początku chciały przejąć kontrole nad spotkaniem, narzucając swój styl gry, jednak ekipa Fortuny bardzo mądrze ustawiała się w obronie i wychodziła z szybkimi kontrami.
Pierwsza połowa zakończona minimalnym prowadzeniem beniaminka 2:1. W drugiej części spotkania mistrzowie Łodzi musieli zaatakować i przejąć inicjatywę, ale świetnie w tym dniu dysponowana drużyna kopaczy kompletnie im na to nie pozwoliła grający bardzo walecznie i z dużą determinacją zawodnicy Kopaczy pokonali w swoim pierwszym meczu drużynę Fortuny 4:7. Hat Trickiem popisał się zawodnik Kopaczy Krystian Imela, a trzy asysty i bramkę dorzucił zawodnik meczu Mateusz Matysiak. Na największe uznania w zespole Fortuny zasłużył Daniel Skolimowski strzelec dwóch bramek. Tak grające obie ekipy na pewno będą liczyły się w stawce o, jak najwyższe miejsca na koniec rundy.
To spotkanie od początku zapowiadało się fenomenalnie. Wicemistrz trzeciej ligi, czyli Leser Siti, podejmował w swoim debiucie w drugiej lidze drużynę Orion United. W pierwszej połowie zdecydowaną przewagę miała drużyna Leser, jednak nie potrafiła przełożyć jej na zdobycze bramkowe. Do przerwy to oni prowadzili, ale różnicą zaledwie dwóch bramek. W przerwie meczu koordynator nawet żartował, żeby drużyny nie zamieniały się stronami, bo jeśli Leser utrzyma "skuteczność" z pierwszej połowy, to będzie miał tyle biegania za piłką, że jeszcze schudnie.
Drużyny jednak zamieniły się stronami, ale na szczęście dla koordynatora, a na nieszczęście dla Leser, mecz się wyrównał. Co więcej, drużyna Orion nie tylko doprowadziła do wyrównania, ale także wyszła na dwubramkowe prowadzenie. Tym samym z wyniku 3:1 dla Leser zrobiło się 5:3 dla Orionu. Wtedy nastąpiło przebudzenie drużyny Leser, która strzeliła dwie bramki i doprowadziła do wyrównania, ale na więcej zabrakło już czasu. Po pierwszej połowie nikt by się nie spodziewał, że ten mecz zakończy się podziałem punktów. Zdecydowanie bardziej niezadowolona z tego wyniku jest drużyna Leser, która wie, że powinna była zamknąć ten mecz w pierwszej połowie.
Na wyróżnienie w ekipie Leser zasługuje Przemek Piotrowski, który strzelił dwie bramki. Natomiast zdecydowanie najlepszym zawodnikiem Orionu był Nikita Zhurenko.
W meczu drugiej ligi, pierwszej kolejki, Calcio Trogloditto podejmowało rezerwy Fortuny Łódź. Od samego początku drużyna Marcela Starczewskiego narzuciła swój styl gry i pewnie zdobyła dwie bramki, nie tracąc przy tym ani jednej. Fortuna zdołała jednak wyrównać, ale Calcio Trogloditto zdobyło jeszcze jedną bramkę, dzięki czemu na przerwę schodzili z jedną bramką przewagi. Po przerwie Fortuna rozwiązała worek z bramkami i błyskawicznie zdobywała gole, mimo tego Calcio Trogloditto zdołało zdobyć jeszcze dwie bramki, co i tak nie pomogło, ponieważ ekipa Damiana Kołacińskiego miała już kilkubramkową przewagę. Kapitalny mecz rozegrał Jan Wasilewski, który zdobył dwie bramki i zanotował jedną asystę. Niestety, mimo jego świetnej gry, nie udało się urwać chociażby punktu rezerwom Fortuny. W najlepszej szóstce kolejki znalazł się Tomasz Włoskowicz, który zdobył 3 bramki i raz asystował, co w dużej mierze przyczyniło się do zwycięstwa.
Spotkanie AntyFutbol i No Long Pass było jednym z ciekawiej zapowiadających się meczów ubiegłej niedzieli. Gospodarze tego spotkania przystąpili do meczu jako zwycięzca ubiegłej 3. ligi. Mając w swoim składzie najlepszego zawodnika Bartosza Gołębiewskiego na pewno chcieli zacząć nowy sezon od wygranej. Spotkanie przez całe 50 minut było bardzo wyrównane i żadna ze stron nie mogła być pewna końcowego wyniku, a o poziomie niech świadczy fakt, że na każde trafienie AntyFutbol momentalnie odpowiadali goście. 1:0, 1:1, 2:1, 2:2 3:2, 3:3 itd.
Dopiero w drugiej części drugiej połowy duet Stokłosa - Czechulski (No Long Pass) był nie do zatrzymania. Bardzo zacięty mecz z dużą liczbą strzałów na bramkę rywali z jednej i drugiej strony. Żeby nie było tylko słodzenia, sporo piłek rozgoniło również gołębie na stadionie, a drzewa za bramką uchroniły samochody od przyjęcia na siebie strzałów :). Mimo porażki 6:9 (hehe) piłkarze gospodarzy na pewno nie pokazali na boisku "antyfutbolu". Po prostu popularny Czechul był wczoraj za mocny i można powiedzieć, że to jego obecność przyczyniła się do zwycięstwa No Long Pass (5 goli i 1 asysta).
Przed meczem trudno było wskazać faworyta spotkania. Jednak gdy tylko rozpoczął się mecz, od razu można było zauważyć przewagę drużyny KSF Franczesko. W pierwszej połowie zdobywali bramkę za bramką, a wyróżniającym się zawodnikiem był Marcin Kamiński. Wynik do przerwy wynosił 8:2 dla Franczesko. W przerwie padło kilka ostrych słów w drużynie Namaszczonych i efekty szybko były widoczne na boisku. W pewnym momencie Namaszczeni nastraszyli przeciwników, zmniejszając stratę do zaledwie trzech bramek. Stało się to dzięki przebudzeniu Łukasza "Strzelby" Michalaka, który raz po raz umieszczał piłkę w bramce bronionej przez Dominika Czajkowskiego. Ostatecznie jednak Franczesko nie pozwoliło Namaszczonym na więcej i pewnie wygrali w pierwszej kolejce 12:8.
Emocjonujący debiut: FC Shtorm i Flex Łódź Team w Piłkarskim Ringu!
Obie drużyny, będące nowymi zespołami w rozgrywkach, dostarczyły mnóstwo emocji. Ich starcie przypominało prawdziwe piłkarskie tango – pełne zwrotów akcji i nieoczekiwanych kroków. Gracze tacy jak Zielewski i Alichniewicz, choć wcześniej prezentowali swoje umiejętności na naszych boiskach, tym razem wystąpili pod nowymi barwami, co dodało sytuacji nuty tajemniczości. FC Shtorm, złożony głównie z ukraińskich zawodników znanych z waleczności i zawziętości, szybko objął prowadzenie. Ich styl gry przypominał huragan – chaotyczny, ale pełen pasji! Przez dłuższy czas mogliśmy obserwować wyrównane widowisko, gdzie jedna drużyna strzelała, a druga odpowiadała tym samym. To było jak mecz ping-ponga, tylko zamiast rakietek mieliśmy piłkarzy w strojach, którzy wydawali się być gotowi na wszystko – nawet na tańce w rytm „Macareny” po zdobyciu bramki! Ostatecznie wynik końcowy to remis 8:8, co doskonale odzwierciedla poziom gry obu ekip. Można by pomyśleć, że sędzia mógłby wprowadzić zasady „kto strzeli więcej bramek, ten wygrywa”, ale w tym przypadku każdy zawodnik zasłużył na medal za waleczność. Obie drużyny pokazały, że w nowym sezonie będą groźnymi przeciwnikami, a my możemy liczyć na jeszcze więcej widowiskowych pojedynków. Kto wie, może w przyszłości doczekamy się rywalizacji na poziomie mistrzowskim? Na razie jednak możemy cieszyć się z tego pełnego zwrotów akcji debiutu!
Do niespodzianki doszło w meczu 3. ligi, gdzie Kobra podjęła drugą drużynę SilverSaints. Mimo że to Kobra straciła pierwszą bramkę, nie przeszkodziło im to w odniesieniu 7-bramkowego zwycięstwa. Debiutant tej ligi pokazał, że nie jest słabą ekipą i potrafi grać w piłkę, o czym przekonała się drużyna Mateusza Zduniaka. Do przerwy nic nie wskazywało na to, że spotkanie zakończy się tak wysokim zwycięstwem, ponieważ obie drużyny szły łeb w łeb i na koniec pierwszej odsłony gry schodziły z wynikiem 2-2. Po przerwie rozpoczęła się prawdziwa demolka ze strony Kobry, która błyskawicznie zdobyła 4 bramki. SilverSaints zdobyło jeszcze jedną bramkę, lecz Kobra dołożyła kolejne 4 trafienia, co było już nie do wyrównania. To zwycięstwo można nazwać zasługą Vitaliiego Ivakhenko, który zanotował aż 5 trafień i dołożył jedną asystę, bardzo przyczyniając się do losów tego meczu. Dzięki swojej świetnej grze został wybrany do najlepszej szóstki kolejki.
Cóż to był za mecz! Niesamowitych emocji dostarczyli nam zawodnicy Oldschool i Niechcianych. Raz na prowadzeniu byli jedni, za chwilę wszystko się odwracało. Do tego świetnie bronili swoich bramek Tomasz Kunc i Szymon Becht. Do przerwy minimalnie lepsza była drużyna Oldschool, która schodziła na przerwę z jednobramkową przewagą. Po przerwie nic się nie zmieniło – nadal walka na całego. Na kilka minut przed końcem to Niechciani objęli dwubramkowe prowadzenie i mimo że stracili jeszcze jedną bramkę, ostatecznie to oni wygrali 8:7. Wielka w tym zasługa Marcina Salamona, który strzelił 5 bramek.
Trzecia drużyna Fortuny podejmowała Rainbow. Warto wspomnieć, że w Rainbow gra Maria Szpak, która tym samym jest już drugą kobietą występującą w Łódzkiej Lidze Fanów. Od początku meczu większą kulturę gry prezentowała drużyna Fortuny, co przekładało się na wynik. Do przerwy to oni prowadzili dość wyraźnie 7:2. Po przerwie Rainbow się przebudziło, głównie za sprawą Krzysztofa Cłapy, który tego dnia strzelił cztery bramki. Niestety, z perspektywy Rainbow to było za mało – Fortuna również miała znakomitego strzelca, a był nim Wojciech Stasiak, który także czterokrotnie trafił do siatki przeciwników. Zasłużone zwycięstwo i pierwsze trzy punkty dla trzeciej drużyny Fortuny. Warto jeszcze wyróżnić Adriana Olejnika, który jako bramkarz Fortuny zaliczył trzy asysty i raz trafił do bramki rywali.
"Tłukło i tłukło, tylko takie wziu ziuu..." - cytatem z klasyka polskiego internetu, można opisać to spotkanie. Siedem bramek w pierwszej połowie i osiem w drugiej. Zgraną drużynę poznaje się po tym, że jest w stanie kontrolować mecz od początku do końca. Tak właśnie zrobiła to Toyota. Czasami gdy wrzucali wyższy bieg (hehe) gracze gości faktycznie wyglądali jakby byli Po Nalewce. Tylko postawa ich bramkarza sprawiła, że nie przegrali tego spotkania większą różnicą bramek. Dodajmy że Michał Miśkiewicz (Fc Po Nalewce) obronił pierwszy w tym sezonie rzut karny (przypomnijmy że są one w stylu Socca -1v1).
Toyota wygrywając spotkanie 12-3 (6-1) pokazała, że 4. liga ma być dla nich tylko ligą przejściową, natomiast FC Po Nalewce już w przyszłym tygodniu musi się zrehabilitować i udowodnić, że był to tylko smutny wypadek przy pracy, a okres przygotowawczy nie poszedł na marne.
Zawodnikiem meczu został Damian Pęczek, który jak dobrze naoliwiony tłok w silnikach Toyoty (nie zawiera lokowania produktu) jest nie tylko wspaniałym egzekutorem, ale również asystentem w swojej drużynie.
Toyota Łódź vs Team Spiryt: Kiedy Marzenia Spotykają Rzeczywistość
Toyota Łódź, znana z nieustającego entuzjazmu i miłości do piłki, zmierzyła się z Team Spiryt, drużyną, która w tym sezonie postanowiła pokazać, kto tu rządzi. Pierwsza połowa była jak zły sen dla Toyoty. Już po 25 minutach regulaminowego czasu tablica wyników pokazywała 0:9. Ławka rezerwowych Toyoty, choć zszokowani, nie tracili ducha, dopingując swoich kolegów z całych sił. W przerwie można było usłyszeć różne teorie spiskowe, od “zły dzień” po “może to tylko sen”. Druga połowa przyniosła jednak chwilę radości dla Toyoty. W około 5 minucie drugiej połowy udało się strzelić honorową bramkę, co wywołało euforię wśród ich graczy. Niestety, Team Spiryt nie zamierzał na tym poprzestać i dołożył jeszcze dwa trafienia, kończąc mecz wynikiem 1:11.Team Spiryt pokazał, że w tym sezonie będą groźnym przeciwnikiem dla każdego. Ich pewność siebie i skuteczność na boisku sprawiają, że mogą być jednym z faworytów do walki o najwyższe podium w 4. lidze. Toyota Łódź, mimo porażki, pokazała, że gra w piłkę to dla nich przede wszystkim pasja i radość. A przecież o to w sporcie chodzi, prawda?
Zespół Fireball Squad w spotkaniu z SAWO Gruz Arena podobnie jak w refrenie piosenki Pitbulla „Fireball” - przybyli, zobaczyli i pewnie zdobyli 3 pkt.
Pewne zwycięstwo debiutanta w rozgrywkach Łódzkiej Ligi Fanów 11:5 na doświadczonym, ale niestety dość osłabionym personalnie zespołem SAWO, może stawiać zespół Fireball Squad w kolejce do awansu. Pierwsza połowa bez historii kończy się prowadzeniem debiutantów 6:2. W drugiej połowie obraz gry nieco się wyrównał, a wspaniałymi interwencjami i rajdami na bramkę rywali popisywał się bramkarz SAWO Mateusz Adamczak. Z drugiej strony prym wiódł duet Łukasz Filipiak (4 bramki i asysta) oraz Salwador Szczepański (2 bramki i 2 asysty).
Drużyna Fireball Squad z całą pewnością będzie liczyła się w walce o jak najwyższe miejsce w ligowej tabeli, a zespół SAWO Gruz Areny swoją wolą walki i determinacją, również pokazał, że tanio skóry nie sprzeda.
Mecz Pełen Emocji: ST Drakkart vs Obwodnica Łódź – Nowe Twarze i Stare Zasady!
Obwodnica, znana z zeszłego sezonu, po raz kolejny udowodniła, że ich skład to nie tylko mężczyźni – w drużynie gra również jedna kobieta, która z powodzeniem potrafi zaskoczyć niejednego rywala. W tym meczu to właśnie ona mogła być powodem, dla którego niektórzy gracze Drakkart mieli na twarzy wyraz zdziwienia. Obwodnica rozpoczęła mecz z impetem, wychodząc na prowadzenie dwukrotnie. Patrząc na grę obu zespołów, można było się zastanawiać, czy to nie jest przypadkiem nowa strategia "zaskoczenia przeciwnika", bo ich akcje były naprawdę zaskakujące. Jednak Drakkart, nowa ekipa w lidze, pokazała, że mają potencjał na wysokie lokaty. Ich gra była jak świeży powiew wiatru – pełna energii i motywacji. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 4:2 dla Obwodnicy, co mogło sugerować, że wszystko idzie zgodnie z planem. Ale druga połowa? To był prawdziwy popis Drakkart! Zespół ten dodał do swojego dorobku jeszcze siedem bramek, podczas gdy Obwodnica zdołała znaleźć jeszcze pięć razy drogę do siatki, jednak to nie wystarczyło, by zatrzymać dobrze nastawionego do pierwszego meczu w sezonie przeciwnika. Ostateczny wynik to 9:7 dla Drakkart. Na szczególne uznanie zasługuje Bartosz Bargiel z drużyny ST Drakkart, który w tym meczu zdobył aż 7 bramek! Jego występ był tak imponujący, że zasłużył na miano "szóstki kolejki". Można powiedzieć, że był jak strzała w serce przeciwników – szybki i celny. Podsumowując, Obwodnica pokazała, że potrafi walczyć, ale Drakkart udowodnił, że są gotowi na wyzwania w tej lidze. Czas pokaże, jak potoczy się dalsza część sezonu!
Tabela
Poz | Zespół | M | Pkt. | Z | P |
---|---|---|---|---|---|
1 | ET Promo | 4 | 9 | 3 | 1 |
2 | Kopacze Łódź | 4 | 9 | 3 | 1 |
3 | KS Czarni | 4 | 7 | 2 | 1 |
4 | silverSAINTS | 4 | 7 | 2 | 1 |
5 | Dzbany Łódź | 4 | 7 | 2 | 1 |
6 | Fortuna Łódź | 4 | 6 | 2 | 2 |
7 | A.K.S Joker | 4 | 1 | 0 | 3 |
8 | Keeza Aleksandrów | 4 | 0 | 0 | 4 |